Tekst pochodzi ze strony www.fuchsiahybrida.pl


Pelargonia co robić jak bardzo i długo pada

Pelargonia – co robić jak bardzo i długo pada?

Jak pada to czekać, czekać i czekać. Tak z nawożeniem jak i z opryskami.
Dużo o nawożeniu napisałem w poradach pod tytułem: :
Nawożenie fuksji i pelargonii w lipcu i sierpniu przy intensywnych opadach”. - kliknij w tekst o nawożeniu fuksji i pelargonii

Co musi odróżniać nasze działanie przy pelargoniach?

U mnie działanie po intensywnych deszczach, oprócz porad o nawożeniu fuksji i pelargonii podczas deszczów, sprowadza się do odpowiedniego opryskiwania pelargonii.
Pelargonia ma zupełnie inne liście od fuksji po których woda po prostu ścieka i je oczyszcza. Liście pelargonii, na swojej powierzchni długo zatrzymują wodę przez swoje załamania, wygięcia i „WŁOSKI” (w zależności od odmiany).
Niestety powoduje to zaleganie wilgoci i większe prawdopodobieństwo chorób grzybowych na pelargoniach po intensywnych opadach.

To co obligatoryjnie musimy zrobić po intensywnych opadach deszczu to opryskać pelargonie preparatem na choroby grzybowe.

I teraz… jakim preparatem?

No pewnie, że najlepiej na pelargonie działają preparaty systemiczne – czyli preparaty, którymi opryskujemy, a ich chemia jest wchłaniana przez roślinę i krąży w sokach rośliny co powoduje, że pomimo niedokładnego oprysku roślina ma w sobie preparat, który działa tak jak połknięty przez człowieka antybiotyk.
Najlepsze dla pelargonii są preparaty o działaniu systemicznym czyli preparat wchodzący w soki rośliny i krążący razem z nimi. Dlaczego? Pasożyty grzybowe jak i owady wypijają wilgoć z roślin (ich soki). Jeśli w sokach jest preparat grzybobójczy lub owadobójczy to pasożyty wypijają ten sok wraz z trucizną i umierają.

Nie można stosować stale tych samych fungicydów bo po prostu grzyby się na nie uodparniają. To jest dokładnie tak samo jak z antybiotykiem – jeśli po 2-3 dniach przerwiesz kurację to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że bakteria się uodporni. Każdy ale to każdy oprysk należy powtórzyć czyli opryskujemy minimum dwa razy co 7 dni tym samym preparatem + drugim preparatem trzeci raz po kolejnych 7 dniach.

Na co opryskiwać po intensywnych opadach?

Największym zagrożeniem jest szara pleśń i rdza pelargonii. Szara pleśń powstaje na obumarłych tkankach. Pelargonia naturalnie pozbywa się przekwitłych kwiatostanów (płatki), które opadają na liście. Po intensywnych deszczach te płatki przylepiają się do liści pelargonii i później na nich schną, a zarodniki szarej pleśni są wszędzie w powietrzu.
Pelargonia odrzuca też stare liście tak jak człowiek odrzuca stary naskórek na stopach, dłoniach czy na całym ciele – również w lato przy intensywnym działaniu słońca i wody
????. Kurcze, jak blisko roślinom do ludzi czy nam do roślin.

No dobra to czym?
Są dwa preparaty systemiczne, działające na pelargonie i fuksje, o szerokim spectrum działania (czyli zabijają dużo grup grzybów chorobotwórczych):
- Topsin
- Amistar

Co je odróżnia?
Topsin ma słabsze działanie i mniejsze spectrum działania ale jest bardzo dobry i działa stymulująco na wzrost pelargonii i fuksji. Powoduje, że po oprysku pelargonia lepiej rośnie nawet jeśli preparat nie przewalczy grzyba – powoduje, że pelargonia sama zaczyna bronić się przed grzybem. Wiem, że trudno w to uwierzyć ale rośliny też mają zdolności zwalczania szkodników dlatego właśnie nie umierają od razu od zaatakowania przez pasożyta ( o tym w następnym artykule).
Amistar ma mocniejsze działanie i zabija o wiele więcej grzybów chorobotwórczych ale działanie tego preparatu ogranicza o 20-30% wzrost rośliny przez dwa tygodnie (a opryskujemy 2 razy co 7 dni).

Niby źle ale zaznaczę, że preparat Score 250 EC (stosowany głównie do roślin iglastych ale też na róże, hortensje i pelargonie) ogranicza wzrost rośliny o 70%. Gorzej? Gorzej. Dlatego polecam tylko te dwa preparaty bo czas wegetacji pelargonii w Polsce jest mocno ograniczony przez sezonowość (pogodę i temperaturę).

Topsin w dawce 1,5 ml na litr, Amistar w dawce 1 ml na litr. Oczywiście z dodatkiem kilkunastu kropel Ludwika w celu zmiękczenia wody, co powoduje, że oprysku nie widać na liściach w postaci drobnych kropelek tylko po prostu oprysk okrywa cały liść wodą z preparatem.

Wiele odmian pelargonii sama poradzi sobie z grzybem jeśli będziemy oczyszczać ją z obumarłych fragmentów takich jak stare liście czy przekwitłe kwiatostany i płatki kwiatów. Najlepiej z tym radzą sobie pelargonie tulipanowe, które nie mają włosków na liściach i pelargonie z grupy rosebud.
Najintensywniej na szarą pleśń i rdzę pelargonii chorują odmiany pelargonii z grupy peltatum. Po prostu pelargonia ta ma dużo soków w swoich liściach i pozwala na przeżycie (nawet po opryskach) wielu zarodnikom grzybów. Wchodzące w soki pelargonii przewieszającej preparaty grzybobójcze tracą swoją moc rozpuszczone w dużej ilości soków, które znajdują się w liściach. Dlatego też trzeba bardzo pilnować odstępów pomiędzy opryskami (7 dni) i po dwóch opryskach np. Topsinem ponowić oprysk Amistarem – kolejne dwa opryski co 7 dni lub odwrotnie – najpierw Amistar dwa razy, a później Topsin.

Logiczne? Logiczne. W sumie wszystko w „obsłudze roślin” jest logiczne jak się nad tym głębiej zastanowisz, a ktoś piszący artykuł nie robi z siebie Ą i Ę., bo w sumie nie do końca wie o czym pisze.
Jak czytam artykuły na portalach horyzontalnych (Onet, Wp (w której pracowałem)) czy niektóre wypowiedzi na forach ogrodniczych to załamuję ręce – bo komuś udało się „COŚ” przewalczyć” „wywarem z pokrzywy” albo „jakimś” preparatem. To chyba przy 10 roślinach po prostu pelargonie same sobie poradziły z pasożytem. Ja piszę o tym co działa na ponad 1000 odmian roślin.

Co jest ciekawe z tego o czym piszą inni na forach?
Bioczos, mydło potasowe (bo rewelacyjnie myje liście również z grzybów i zostawia śliską powłokę do której nie może się przyczepić grzyb). Żadnych innych domowych wywarów  z czosnku, pokrzyw itp. nie polecam (bo w jakim to jest stężeniu?) – nikt mi nie płaci za to co piszę. Jak na razie ani mydła potasowego czy bioczosu nie sprzedaję – być może się to zmieni bo są naprawdę dobre do zapobiegania chorobom ale jak już są choroby to tylko chemia.

Mój trener strzelectwa sportowego zawsze, mądrze i stale powtarza – na forach internetowych piszą ludzie o „Wielkiej Stopie” i E.T. z kosmosu” Ale czy to prawda?

Pozdrawiamy

Adrian i Iza